8 marca pożegnaliśmy na kamieńskim Cmentarzu Komunalnym Państwa Grażynę i Jerzego Hołubinków, zasłużonych działaczy kamieńskiej „Solidarności” z lat 1980-1981. Pani Grażyna Grzywaczewska-Hołubinka, córka organizatora powojennego żeglarstwa w naszym mieście Leona Tomasza Grzywczewskiego, była przewodniczącą Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Przedsiębiorstwie Państwowym „Uzdrowisko Kamień Pomorski” i długoletnią pracownicą tego zakładu. Pan Jerzy Hołubinka urodził się w 1936 r. we Lwowie. Jako dziecko zaginął w pierwszych latach wojny i przebywał w domu dziecka na Syberii. Odnaleziony przez rodziców w końcu zawieruchy wojennej zamieszkał wraz z nimi. W 1946 r. po wysiedleniu z Kresów Wschodnich II RP osiadł z rodzicami w Zabrzu. Po ukończeniu szkoły podstawowej opuścił dom rodzinny osiedlając się we Wrocławiu, gdzie ukończył szkołę średnią. W Kamieniu Pomorskim zamieszkał w II połowie lat 60. podejmując pracę jako kierownik sekcji kulturalno-oświatowej w miejscowym uzdrowisku, w którym poznał swą przyszłą żonę Grażynę Grzywaczewską. Państwo Hołubinkowie przenieśli się do Szczecina, gdzie Pan Jerzy podjął pracę w tamtejszej komendzie Ochotniczych Hufców Pracy. Był tam wychowawcą najstarszej grupy junaków w wieku 16-19 lat pracujących w Stoczni Szczecińskiej. W grudniu 1970 r. dołączył do swych wychowanków tam strajkujących, gdzie po raz pierwszy zetknął się z działalnością opozycyjną, która w kolejnych latach odcisnęła tak duże piętno na Jego życiu. Za udział w strajku otrzymał dyscyplinarne zwolnienie z OHP z tzw. wilczym biletem. W 1971 r. nie mogąc znaleźć pracy w Szczecinie przeniósł się z żoną i małą córeczką do mieszkających w Kamieniu teściów, gdzie znalazł zatrudnienie w Zasadniczej Szkole Zawodowej. W szkole tej był początkowo instruktorem fotografii, a później kierownikiem administracyjnym i wychowawcą w internacie. Później pracował jako instruktor ds. kulturalno-oświatowych w Kombinacie Państwowych Gospodarstw Rolnych. Zaangażował się w działalność Towarzystwa Miłośników Ziemi Kamieńskiej. Przez około dwa lata lat był kierownikiem Biura Organizacyjnego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim. Zajmując się zagadnieniami kulturalno-oświatowymi był również przewodnikiem turystycznym należącym do kamieńskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Prowadził także zakład fotograficzny „Foto-Ania”. W sierpniu 1980 r. pracował w Ośrodku Sportu i Rekreacji. Od pracowników szczecińskiego Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych zatrudnionych wówczas przy pogłębianiu portu w Kamieniu dowiedział się o strajku w Stoczni Szczecińskiej. Nie potrafił być obojętny wobec wydarzeń, które działy się wówczas w kraju. Zaangażował się w działalność rodzącej się „Solidarności”. Wszedł w skład Międzyzakładowej Komisji Robotniczej w Kamieniu Pomorskim będąc jej sekretarzem. Był również przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” działającej przy kamieńskim OSiR-ze. Jego żona kierowała zaś Komisją Zakładową przy Przedsiębiorstwie Państwowym „Uzdrowisko Kamień Pomorski”. Jako sekretarz MKR Jerzy Hołubinka kierował pracą kamieńskiego biura związku mieszczącego się na parterze bloku przy ulicy Krótkiej. Kontaktował się również w wojewódzkimi strukturami związku w Szczecinie. Życie Państwa Hołubinków załamało się wraz z wprowadzeniem stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Pan Jerzy udał się wówczas do Szczecina by skontaktować się z przedstawicielami władz wojewódzkich związku. Gdy okazało się to niemożliwe poszedł, jak wspominał po latach, do Stoczni Szczecińskiej gdzie otrzymał odezwę działającego tam Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego sprzeciwiającą się wprowadzeniu stanu wojennego. Przywiózł ją do Kamienia, wykonał jej odbitki i rozniósł po zakładach pracy. Odezwę tę zawiesił również na tablicy ogłoszeń na bloku, gdzie znajdowała się siedziba kamieńskiej MKR. 14 grudnia oskarżony o to, iż „jako sekretarz Delegatury Regionu NSZZ "Solidarność" mimo zawieszenia działalności tego związku Dekretu z 12.12.1981 r. o stanie wojennym, nie odstąpił od udziału w takiej działalności, kolportował po zakładach pracy prasę w postaci tygodników "Solidarność" i "Jedność", a nadto rozpowszechniał ulotki w postaci odezwy Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego Stoczni Szczecińskiej (...) nawołującej do niezwłocznego stawiania się w zakładach pracy wszystkich członków Związku NSZZ "Solidarność" dla natychmiastowego i zdecydowanego działania" został internowany. Przed zatrzymaniem Panu Jerzemu udało się w porę zabezpieczyć dokumentację wytworzoną przez kamieńską Międzyzakładową Komisję Robotniczą, którą wyniósł do swego domu. Część z niej wpadła jednak w ręce funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa podczas rewizji. Większość udało się jednak skutecznie ukryć. Dziś jest w zbiorach Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Jerzy Hołubinka po zatrzymaniu i krótkim pobycie w kamieńskim areszcie został przewieziony do więzienia w Nowogardzie, gdzie już na początku za obronę dobrego imienia zdelegalizowanej „Solidarności” został dotkliwie pobity. Przed czekającym Jerzego Hołubinkę procesem żaden z adwokatów nie chciał podjąć się Jego obrony. Nieodpłatnie zadania tego podjął się dopiero związany z Kamieniem mec. Jerzy Konwisarz. W połowie stycznia 1982 r. przed Sądem Wojewódzkim w Szczecinie odbyła się rozprawa. Za nieodstąpienie od działalności w związku kolportowanie prasy solidarnościowej Pan Hołubinka został skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Po wypuszczeniu z więzienia wrócił do Kamienia i do pracy w OSiR-ze. Pracował do momentu gdy prokuratura nie odwołała się od styczniowego wyroku do Sądu Najwyższego. W marcu 1982 r. pojechał ze swym obrońcą do Warszawy. Na rozprawę jednak nie wszedł spodziewając się wyroku skazującego. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego uchyliła orzeczenie o warunkowym zawieszeniu wykonywania kary pozbawienia wolności. Po tym wyroku Jerzy Hołubinka postanowił się ukrywać. Przebywał w Bieszczadach i na Górnym Śląsku. Poszukiwany był listem gończym. Przebywając w ukryciu kontaktował się z podziemiem. W przebraniu kilkakrotnie przewoził prasę ze Śląska do Szczecina. Przyjechał nawet do Kamienia odwiedzić najbliższych. W końcu został jednak rozpoznany na dworcu kolejowym w Szczecinie-Dąbiu i aresztowany. Przebywał w więzieniach szczecińskich, następnie w Stargardzie, Rawiczu i Strzelcach Opolskich skąd trafił do wrocławskiego więzienia przy ulicy Kleczkowskiej, gdzie w jednym z bloków więziono działaczy „Solidarności”. Dwukrotnie próbował stamtąd uciec. W grudniu otrzymał przepustkę na Boże Narodzenie i wrócił do Kamienia. Po jej zakończeniu dzięki pomocy kamieńskich lekarzy został uznany za obłożnie chorego dzięki czemu nie wrócił już na Kleczkowską. Po ogłoszeniu amnestii w 1983 r. udał się jeszcze do wrocławskiego więzienia, ale już tylko po to by się rozliczyć. Po amnestii w Kamieniu nie mógł znaleźć pracy. W końcu udało Mu się ją podjąć w ośrodku wczasowym w Międzywodziu skąd przeszedł do pracy w „Energopolu”, gdzie w 1989 r. brał udział w reaktywowaniu zakładowej „Solidarności” i przewodniczył jej do przejścia na emeryturę. W wolnej Polsce, w 1993 r., na mocy rewizji nadzwyczajnej wniesionej przez Prezesa Sądu Najwyższego od wyroku z 1982 r. został uniewinniony od popełnienia zarzucanych Mu czynów. Pan Jerzy Hołubinka, obok Stefana Oleszczuka i Ryszarda Nachumeniuka, był jednym z trzech kamieńskich więźniów sumienia internowanych w stanie wojennym. Ten pełen życzliwości i skromności człowiek nigdy nie szukał rewanżu, nie obnosił się opozycyjną kartą swego życiorysu licząc na laury czy szukając poklasku. Swą działalność opozycyjną tłumaczył tym, iż musiał się w ten sposób w tamtych okolicznościach zachować dodając dla żartu swą buntowniczą naturę. Kiedy dzielił się z nami swymi wspomnieniami przed pięciu laty i podczas oficjalnego przekazania materiałów pierwszej kamieńskiej „Solidarności” dla naszego Muzeum w gabinecie Burmistrza Kamienia Pomorskiego imponował spokojem i tą właśnie życzliwością i skromnością. Nie miał się za bohatera, ale to właśnie dzięki takim ludziom jak Pan Hołubinka i Jego żona żyjemy dziś w wolnej Polsce. Jerzy Hołubinka zmarł 29 lutego br., kilka dni później po ciężkiej chorobie odeszła Jego żona Grażyna Grzywaczewska-Hołubinka. Będziemy o Państwu pamiętać.
|