27 września dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Pana Józefa Krawczyka, mieszkańca i pioniera naszego miasta, Sybiraka, kombatanta i uczestnika walk o polskość Ziemi Kamieńskiej w 1945 r. Józef Krawczyk urodził się 10 maja 1925 roku w Sobótce Polnej, w powiecie kołomyjskim, w przedwojennym województwie stanisławowskim. Z lat dzieciństwa w pamięci Pana Józefa na trwale zapisały się dwie wycieczki do Warszawy, które urozmaicały szarą codzienność na rubieżach Drugiej Rzeczypospolitej. Podczas pierwszej, na początku lat 30. XX w., wraz z grupą dzieci, odwiedził w Belwederze Marszałka Józefa Piłsudskiego, u którego ordynansem był Jego wuj. Z drugiej wycieczki do stolicy powrócił na kilka dni przed wybuchem II wojny światowej. 1 września 1939 r. podzielił los tysięcy swych rówieśników, których dzieciństwo zostało brutalnie przerwane. Najtrudniejszy okres dla Rodziny Krawczyków nastał po 17 września i agresji sowieckiej na Polskę. 9 lutego 1940 r. wszyscy zostali wywiezieni na syberyjską tajgę, gdzie pracowali ponad siły. Celem kilkunastoletniego Józefa stała się chęć podjęcia walki za Ojczyznę w szeregach Wojska Polskiego. Z racji wieku nie mógł wstąpić do Armii Andersa. Jako osiemnastolatek w 1943 r., w zupełnie już innej sytuacji politycznej, trafił do Sielc nad Oką, gdzie wstąpił do organizujących się tam, podporządkowanych Związkowi Radzieckiemu, Polskich Sił Zbrojnych, w których służył początkowo w charakterze kanoniera artylerii. W ramach 5. Brygady Artylerii Ciężkiej przebył szlak bojowy od Żytomierza, przez rzekę Bug, Warszawę, Płock, Włocławek, Bydgoszcz po Wał Pomorski. Brał udział w walkach o Kołobrzeg, Gryfice, Golczewo. 5 marca gdy zdobywano Kamień Pomorski wraz ze swoją baterią stacjonował w Buszęcinie, skąd przeprowadzano ostrzał w kierunku miasta. Brał też udział w walkach na linii Wrzosowo-Dziwnówek. W kwietniu 1945 r. wraz z 1 Armią Wojska Polskiego forsował Odrę przesuwając się do granic Berlina, gdzie koniec wojny zastał jednostkę, w której służył. Po kapitulacji Niemiec został wycofany na linię Frankfurtu skąd, przez koszary przy ul. Rolnej w Poznaniu, trafił do garnizonu w Biedrusku. Stamtąd, wraz z innymi żołnierzami, został wysłany na Ziemię Lubuską do przeprowadzenia żniw. Po żniwach jego jednostka znalazła się na Ziemi Kamieńskiej. Sztab znalazł swoją siedzibę we dworze w Górkach Pomorskich, zaś Józef Krawczyk trafił do Jarszewa, gdzie pomagał w akcji osiedleńczej osadników wojskowych. We wsi tej zaangażował się w działalność zorganizowanego tam koła artystycznego, które jako pierwsze tworzyło polskie życie kulturalne na Ziemi Kamieńskiej w 1945 r. wystawiając „Zemstę” Aleksandra Fredry. W tej komedii wcielił się w postać Dyndalskiego i grał, jak wspominał po latach, w sali 39 Pułku Piechoty w Kamieniu, Kozielicach i Trzebieszewie. W styczniu 1946 r. trafił ponownie do garnizonu w podpoznańskim Biedrusku z zamiarem pozostania w wojsku. Ostatecznie po powrocie rodziny z Syberii, w kwietniu 1946 r., zrezygnował z tych planów. Po zdemobilizowaniu osiedlił się w podkamieńskim Rzewnowie. Tu założył rodzinę angażując się w odbudowę zniszczonej wojną Ziemi Kamieńskiej. Swą aktywność zawodową związał, do czasu przejścia na emeryturę, z Państwowym Ośrodkiem Maszynowym w Kamieniu Pomorskim. Jako pracownik POM-u przeżył w tym zakładzie trudne lata stalinowskie, gdy traktor i kombajn urastały do rangi „maszyn politycznych”. W ramach wszechobecnych w minionym ustroju czynów społecznych odgruzowywał Stare Miasto, Zaułek Rybacki, a w latach 60. brał udział w budowie Przychodni Obwodowej w Kamieniu Pomorskim. Za przebyty przez siebie szlak bojowy otrzymał wiele odznaczeń. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, srebrny Krzyż Zasługi czy Krzyż Sybiracki to tylko niektóre z nich. Jako kombatant został awansowany na stopień porucznika. Wraz z Panem Józefem Krawczykiem odeszło pokolenie zdobywców Ziemi Kamieńskiej, które po wojnie znalazło na tych ziemiach swój nowy dom. Był On bowiem ostatnim mieszkającym w Kamieniu Pomorskim, uczestnikiem walk o miasto i jego okolice w 1945 r. Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej straciło Przyjaciela, który jako świadek historii, zdobywca i pionier naszego miasta i gminy zawsze chętnie dzielił się z nami swymi wspomnieniami dotyczącymi swej niecodziennej drogi życiowej, Kamienia w 1945 r. i trudnej powojennej rzeczywistości. Z wielką życzliwością i zrozumieniem angażował się w podejmowane przez nas inicjatywy wspomagając nas w przygotowaniu otwartych w tym roku wystaw, na których możemy Go zobaczyć i usłyszeć. Na otwarcie obu, z powodu choroby, nie mógł już przybyć. Podczas kilku wizyt w gościnnym mieszkaniu Państwa Krawczyków w Kamieniu Pomorskim, w ramach zbieranych przez nas relacji świadków historii, nie o wszystko zdążyliśmy zapytać. Planowaliśmy kolejne spotkanie. Niestety, nie będzie ono nam już dane.
|