W sobotę 19 marca 2011 roku przeprowadzono
kolejne, trzecie już w ostatnim czasie poszukiwanie grobów oraz ich
ekshumację, aby dokonać godnego ich pochówku. Tym razem ekshumację
przeprowadzono dokładnie w sześćdziesiątą szóstą rocznicę
walk o Ziemię Kamieńską i Wyspę Wolin. Jako miejsce poszukiwań wybrano odcinek przeprawy ostatnich żołnierzy niemieckich przez rzekę Dziwna walczących w marcu i kwietniu 1945 roku na Froncie dziwnowskim. Przy pięknej, słonecznej pogodzie specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie oraz wolontariusze związani z portalem „www.pomorze1945.com” przeszukali wykrywaczami metali kilka kilometrów kwadratowych terenu w poszukiwaniu miejsc pochówku. Mimo, wydawało się pewnych, wiarygodnych informacji m.in. zeznań świadków z tamtego czasu przechowywanych w archiwum federalnym w Koblencji o istnieniu czterech miejsc pochówku w tym rejonie, nie udało się natrafić na żadne z nich. Dopiero po kilku godzinach poszukiwań zjawił się mieszkaniec pobliskiej miejscowości i oświadczył, że na terenie jego posesji znajduje się prawdopodobnie mogiła żołnierska. Natychmiast przystąpiono do wykonywania wstępnych wykopów sondażowych we wskazanym miejscu. Po godzinie żmudnej pracy natrafiono na pierwszy ślad, był to guzik od munduru należący do umundurowania Armii Czerwonej. Wreszcie po dwu godzinach dalszej pracy odkryto wspólny grób, w którym znaleziono trzech żołnierzy rosyjskich. Jeden z nich była prawdopodobnie podoficerem lub oficerem, o czym świadczyć mógł znaleziony w grobie mapnik, wieczne pióro, ołówek kopiowy, a także latarka i zegarek, pas służący do podtrzymywania kabury pistoletu oraz ozdobny sznur do przywiązywania pistoletu do pasa mundurowego. Przy poległych nie było broni ani amunicji. Ponadto w dole grobowym znaleziono trzy pary obuwia skórzanego typu saperki, trzy noże kieszonkowe, manierka, łopatka-saperka i inny sprzęt osobisty. - Szczątki żołnierzy rosyjskich pochowane zostaną na cmentarzu wojennym w Chojnie, natomiast sprzęt osobisty odnaleziony w grobie przekażemy do Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej. Myślę, że jeszcze powrócimy tu, by szukać dalszych miejsc pochówku – powiedział dr Andrzej Ossowski kierujący pracami poszukiwawczymi. Film i zdjęcia z ekshumacji na stornie internetowej: http://www.pomorski24.com/?page=aktualnosci&pokaz=news&id=208
Przypominam pokrótce wydarzenia, jakie tam miały miejsce w marcu 1945 roku: 7 marca 1945 roku grupa koło 120 żołnierzy niemieckich została okrążona po wschodniej stronie rzeki Dziwnej. Musieli się oni bronić desperacko w ciągu następnych czterech dni. O pobliską miejscowość rozgorzały zacięte i krwawe walki, przechodziła ona wielokrotnie z rąk do rąk. Drugiego dnia oddziały Armii Czerwonej i 6. pp 2. Dywizji Wojska Polskiego wdarły się ostatecznie do wspomnianej miejscowości. Niemieccy obrońcy trzymali jeszcze przez dwa następne dni tylko wąski pas brzegu o długości 100-150 metrów i 20-30 metrów szerokości. Broni i amunicji, w tym panzerfaustów mieli pod dostatkiem. Radzieckie czołgi pomimo, że stały przed wsią, nie brały udziału w walce. Prawdopodobnie obawiając się panzerfaustów. Okrążonych wspierała artyleria kalibru 15 cm sił lądowych z Wyspy Wolin, była ona w stanie czasowo przytrzymać ataki wojsk rosyjskich i polskich ogniem zaporowym pod wsią. Z Wyspy Wolin z okrążonymi utrzymywano łączność za pomocą latarek ręcznych. Miała tu miejsce dramatyczna w skutkach akcja ratunkowa: 8 marca 1945 roku po południu sprowadzono trzy łodzie szturmowe. Po północy z 8 na 9 marca 1945 roku rozpoczęto z Wyspy Wolin akcję ratunkową. Łodzie miały osiągnąć przeciwległy brzeg na wiosłach i dopiero w drodze powrotnej użyć silników. Jednak silny wschodni wiatr i fala pokrzyżowały te plany, tylko jedna łódź miała przeprawić się z paliwem, amunicją i zaopatrzeniem. Czy to zadanie wykonano, nie wiadomo. Z obszaru pomiędzy Dziwnowem Górnym i Dziwnówkiem nakazano zorganizowanie akcji ratunkowej Korvettenkapitänowi Stetterowi. Rozkazał on zebrać znajdujące się na lotnisku w Dziwnowie trzy szybkie, płaskodenne łodzie motorowe, tzw. „jaskółki”, za pomocą których w sobotę 10 marca 1945 roku trzema kursami przeprawiono załogę okrążonego przyczółka na drugi brzeg. Według innych opisów łodzie te przeprawiły tylko rannych i żonatych. Mała część, w tym aktualny dowódca kompanii Wolf, musiała pozostać. Ta ostatnia załoga łodzią wiosłową (nieznanego pochodzenia) bez wioseł przeprawiła się na Wyspę Wolin. Przy czym płachty namiotowe służyły jako żagiel, a deski jako wiosła. Radzieckie czołgi stały na stromym brzegu, a ich załogi obserwowały odwrót, jednak nie strzelały. Wycofujący się, ostatni odcinek, u samego brzegu Wyspy Wolin pokonywali wpław, brodząc w lodowato zimnej wodzie. Resztki batalionu umieszczono w pobliżu Wolina, na brzegu Zalewu Szczecińskiego na odpoczynek. Świadkowie mówią o około 80 poległych żołnierzach niemieckich, których po zakończeniu walk pochowano na miejscu. Prawdziwa liczba poległych, szczególnie tych, którzy utonęli w Dziwnej, nie jest znana. Według spisów wojskowych w ciągu czterech dni poległo lub dostało się do niewoli około 30 żołnierzy. Po stronie rosyjskiej i polskiej było nie mniej poległych. Według relacji mieszkańców pobliskich miejscowości urządzono cztery cmentarze. Możliwe, że pochowano tu wszystkich poległych z całego obszaru działań wzdłuż rzeki Dziwnej na obszarze około 10 km. |